Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Kwiecień 20, 2024, 07:38:10


 
 
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Shoutbox
Strony: [1]
  Drukuj  
Autor Wątek: Wywiad dla Point Black, 1998  (Przeczytany 6702 razy)
0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Butterfly
****
Wiadomości: 119



Zobacz profil WWW
« : Marzec 21, 2009, 20:18:24 »

Q: Jak się masz?

A.: W porządku? Dziękuję.

Q: Zbliża się wydanie ?Dead Lovers? Sarabande (Face Two)? ? to wygląda zatem na działanie będące kontynuacją pierwszej części?! Czy tak jest rzeczywiście, jeśli tak, to pod jakim względem, bardziej muzycznym czy tekstowo/tematycznym?

A: Każdy album SOPORA (względnie każda publikacja) jest zawsze niewątpliwie kontynuacją poprzednich?.i jednocześnie przygotowaniem do następnego. Taka jest za każdym razem natura rzeczy, ponieważ wszystko razem jest połączone,  i nie jest tworzone jako kompletnie wyizolowana od wszystkiego próżnia. Wszystko, co istnieje w tej przestrzeni-czasie-układzie, ma (ponieważ postrzegamy czas linearnie) właśnie też przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, jest połączone w łańcuch wydarzeń.

Gdy album jest nagrany, ja nadal istnieję, moje życie i moja praca ? moje poszukiwania ? idą dalej. Wszystko znajduje się w pojęciu nieustannego rozwoju i to obejmuje dowolny aspekt naszej obecności? -  motyw przewodni SOPORA, idea przewodnia, która wszystko razem łączy, nazywa się zatem Anna Varney.

Co tyczy się ?Dead Lover?s Sarabande?, to składa się rzeczywiście z dwóch części, co od początku było świadomie zaplanowane w tej formie.

Q:  Ale to przecież znaczy, że z góry planujesz swoje muzyczne dzieła i to nie jest po prostu tak,  że na pewno wyłaniają się na zewnątrz z ciebie! Jak mogłaś być świadoma już przy FACE ONE, że zostanie/musi być także wydane FACE TWO?

A: To całkiem proste: ponieważ pierwszy utwór, który przyjmuję, kiedy poznam konkluzję? utwór drugiego albumu ? dlatego wiedziałam nie tylko to, że ?Dead Lovers? Sarabande? będzie składała się z dwóch części, ale także to, jak wszystko powinno zostać zakończone. Kiedy jeszcze nie znałam tego punktu czasowego, kiedy FACE ONE zostanie rozpoczęta, milczałam na temat tego, co dokładnie musi/powinno się zdarzyć w FACE TWO, więc upewniłam się, że na końcu wszystko?no tak? że koniec słusznie będzie ?krzepiący?? - tak samo, jak można chcieć przerażającej podróży w tamto miejsce. I to jest fantastyczne: dokładnie wydarzyło się w ostatnim tygodniu?, i rozkwitały narcyzy!

Q.: Słyszałam o pierwszej części, że konceptualnie chodzi tam o temat eutanazji. Ale wydaje mi się, że nie ma tego tematu w przypadku drugiej części?

A.: Co tyczy się aspektu eutanazji, to taki moment znajduje się właściwie tylko w pierwszej części, traktuje o tym utwór: ?Sieh? mein Geliebter, hier hab? ich Gift?. Kiedy to odczuwasz inaczej, wtedy także wszystko jest w porządku.

Q,: O co dokładniej chodzi w ?Dead Lover?s?.(Face Two)??

A.: Przykro mi, ale nie mogę ci powiedzieć, o co tak dokładniej chodzi. Dużo ważniejsze wydaje mi się być jednak pytanie, co tobie mówią utwory. Odczuwasz coś, kiedy ich słuchasz? I jeśli tak, to co?

Q.: Tak, ja odczuwam coś przy słuchaniu twoich utworów  i nierzadko jest to uczucie rozpaczy i cierpienia, co zapewne zostaje wywoływane w pierwszej linii przez sposób śpiewania ? to brzmi czasami tak krucho,  z jednej strony zatrważająco, z drugiej strony przyjaźnie i jakoś poufnie! Ogółem twoja muzyka wydaje się nie być za bardzo rozpogadzająca, lecz raczej nastrajająca kontemplacyjnie?! Możesz skomentować krótko sens i znaczenie jednego utworu? Proszę!

A.: Nie, nie wyjaśniam mojej pracy. Proszę, spróbuj to zrozumieć.

Q.:  OK, spróbuję to zrozumieć ? muszę to zaakceptować tak czy siak, nieprawdaż? Ale dlaczego nie lubisz jawnie objaśniać twojej pracy?? Ja uważałabym za bardzo fascynujące dowiedzieć się, jakie uczucia i myśli egzystują w tobie, kiedy pracujesz nad utworami SOPORA!

A.: To jest łatwo wytłumaczyć: ponieważ mało ludzi/istot, które SOPOR mogą/powinny rozumieć, zrozumieją go bez tego, także bez jakiegokolwiek wyjaśnienia? - nie wybrałam tego. To jest raczej natura rzeczy.

Dla wszystkich innych natomiast, którzy (bardziej lub mniej) interesują się SOPOREM, jest ważne, że oni znaleźli całkiem własne podejście do utworów, przy tym bez wpływu mojej ?obcej interpretacji? . Całkiem prosto dlatego, że w przeciwnym razie (relatywnie) bezinteresowne postrzeganie/percepcja nie jest możliwa (albo jeszcze tylko bardzo trudna). Zadaniem sztuki, tak, jak je rozumiem,  jest między innymi prowadzić ludzi do siebie samych. Nad medium projekcji powinien poznać (wyparty) aspekt  siebie samego? - przecież jak to może jeszcze być możliwe, kiedy artysta dostarcza jemu już przygotowany wzór interpretacji?  Sama sugestia może wtedy już być fatalna, ponieważ to często jest bardzo trudne, znowu uwolnić proponowane obrazy, szczególnie wtedy, kiedy zostaną wyryte w świadomości obserwatora/słuchacza , tak więc połączone z dziełem sztuki.

Q.:  Zajmujesz się między innymi tematem śmierci i umierania ? skąd to pochodzi? miałaś osobiste doświadczenia ze śmiercią?

A.: Nieraz jestem w ogóle  pewna,  czy przy SOPORZE naprawdę chodzi głównie tylko o temat śmierci i umierania, ponieważ ryzykuję stwierdzenie, że to jest płaszczyzna, która leży głębiej niż tamte obrazy, które widocznie ilustrują wyłącznie same siebie.

Q.: Nadal chodzi o samotność, nieprawdaż? Wyobrażam sobie ciebie jako zupełnie samotnego, wycofanego człowieka, mam rację? Jeśli tak, dlaczego się wycofujesz?

A.: Przypuszczalnie ze zwykłych powodów, jak strach, albo po prostu generalna potrzeba samotności, co ostatecznie prowadzi z powrotem? - stare rany, stary ból.

Q.: Jak i gdzie w ogóle żyjesz, jest wiele pogłosek?

A.: (?)

Q.: Jak ważne jest dla ciebie opracowanie graficzne Twoich publikacji, fotografie były przeważnie bardzo udane,  podobne, ale bardzo specyficzne, prawdziwy pokarm dla ?Mrocznej sceny? , dla osób spoza kręgu pewnie bardzo odstraszające i w ogóle obrzydliwe.

A.: Nie ma oddzielania tekstowej, muzycznej i wizualnej płaszczyzny? one wszystkie są nierozerwalnie ze sobą połączone, ostatecznie reprezentują to samo?hm?temat. Gdybym nie podarowała jakiejś dziedzinie uwagi, moja praca byłaby niekompletna, lecz ja stałabym się tamtymi mocami, która dostarczyły mi tego prezentu, nawet znieważając.

Ale ?obrzydliwe?? Kochanie, ja chyba dopiero co się przesłyszałam, nieprawdaż? Nie wiesz, że gdzie spojrzysz, tam zawsze dostrzegasz tylko siebie?!?

Q.: Nie powinno być oddzielania wszystkich tych dziedzin, stwierdzam to bardzo kategorycznie,  dobrze ? to pasuje do twoich dzieł, także wszystko znakomicie ze sobą współgra! Ja nie chciałam powiedzieć, że sama uważam fotografie za obrzydliwe, bardziej próbowałam postawić się w sytuacji całkiem zwyczajnych ludzi, którym przedstawia się twoje CD ? myślę, że niemało byłoby przestraszonych, przerażonych, obrzydzonych ? może dlatego, że oni nie rozumieją tego wszystkiego! Myślisz, że twoje wizerunki, które są dziwaczne musiałyby tak oddziaływać na większość ludzi? Czy chciałaś oznajmić swoja odpowiedzią, że wszyscy, którzy mogliby odczuwać zdjęcia jako okropne, widzą w tym tylko samych siebie -  więc chciałabyś pokazać wszystkich ludzi w lustrze, jacy są nikczemni?

A.: Och, to nie jest mój zamiar, trzymać przed kimkolwiek lustro, ostatecznie piszę/pracuję w pierwszej linii dla siebie samej? i piszę właśnie także tylko o mnie. Niejako to jest natura człowieka, że on nie może zauważyć bezpośrednio wypartych aspektów swojego bytu ? wewnętrznych konfliktów, ale on (nieświadomie) odwzorowuje je na zewnątrz, w ten sposób przez swoje otoczenie zostaje skonfrontowany z tymi własnymi konfliktami. To pasuje ponad wszelką wątpliwość? i zawsze?każdorazowo! Ja nie mam w tym w żadnym razie (dużego) interesu,  żeby kogokolwiek prowokować ? no tak, naturalnie relatywnie widziane (ha!)  - jednakże to zawsze zdarza się w jakiejkolwiek formie. Także całkiem bez mojego własnego wkładu. Jak mówiłam, to jest natura człowieka, względnie jego ego.

Jeśli ktoś odczuwa na mój widok zgorszenie i jeszcze obwieszcza to na całe gardło, w takim razie wprawdzie czyni wyłącznie jakieś (nawet bardzo intymne) oświadczenie o sobie samym? - i to bez zauważenia. Proszę mnie dobrze zrozumieć, ja nie mówię, że ?tacy? ludzie są okropni albo w ogóle nikczemni, lecz że raczej oni sami ? w części/aspekcie siebie (nieświadomej) uważają się za okropnych albo nikczemnych.

Q.: Jak i gdzie dochodzą do skutku zdjęcia?

A.: W podobny sposób, jak muzyka. To są pewne intencje, które działają skrycie poza wszystkimi rzeczami, ponieważ nic nie dzieje się bez przyczyny. Poza tym sądzę, że dla każdego tekstu (w odpowiedniej chwili i pozycji w strukturze czasu i przestrzeni) przyporządkowane także są pewne formy muzyki.

Konsekwencją, która wynika z tego wyobrażenia, jest to, że nie mam rzeczywistej alternatywy, na przykład co do wyboru instrumentów albo ostatniego, końcowego rezultatu ? w każdym razie nie wtedy, kiedy moim celem jest prawdziwość. Ja mogę wprawdzie doświadczać wpływu, jednak siły znajdujące się w jego strumieniu bardzo szybko wskazują na moje bariery. Mianowicie dlatego, że formy ukazywania muzyki zostają przeze mnie definiowane już w chwili inwokacji. W rzeczywistości wydaje się to być takie, że interakcja artystki zarówno z jej całym ?otoczeniem?, jak i tekstem (względnie jego TYTUŁEM) odpowiada tej definicji.

Jeśli bierzesz pod uwagę, że identyczne, względnie podobne sprawy przyciągają się wzajemnie, w takim razie pozwolę sobie zilustrować te myśli przez następujący model:

Spróbuj proszę wyobrazić sobie puste pomieszczenie. W jego środku znajduje się osobliwe źródło światła, które wysyła swoje promienie we wszystkich kierunkach.  To źródło światła obrazuje esencję piosenki, na której chcemy się skoncentrować.

Źródło światła pulsuje w charakterystyczny sposób, przyciągając odpowiednie istoty duchowe albo energie (możesz je nazwać, jak chcesz). Nasze zaproszenie jest następujące: proszę przejść na drugą stronę pomieszczenia i pozostawić za sobą przy tym ślady.

Te energie odpowiadają instrumentacji, jak i głosowi pieśni? - one je reprezentują.

Rozważmy więc powstający po pewnym czasie scenariusz (więc zarówno pomieszczenie, źródło światła, jak i pozostawione ślady), zatem otrzymujemy symboliczny odpowiednik chwili, kiedy muzyka i tekst jednoczą się.

[Ha, ha, ha, nie macie wrażenia deja vu? To samo Anna mówi w wywiadzie dla ONSTAGE w roku 1999!]

Q.: Więc można powiedzieć, że twoja muzyka nie jest tworzona bezpośrednio przez ciebie, Annę Varney, lecz przez wyższą siłę?

A.: Nie. Mimo wszystko wierzę w to, że muzyka (względnie wszystkie artystyczne dzieła w sensie ogólnym)  - już egzystują i ostatecznie tylko jeszcze (znowu-)  muszą zostać odnalezione, to jest właściwie proces manifestowania, dokładnej formy ukazania sztuki (jak gdyby jej smaku, jeśli tak chcesz), jednak zależny od całej osoby/osobowości artysty oraz ? naturalnie ? także jego zdolności.

Wyrażając inaczej: daj setce artystów podobne zadanie,  na końcu otrzymałabyś sto różnych dzieł?

Q.: Gdzie właściwie znajduje się różnica  między Anną Varney, SOPOR AETERNUS  i the Ensemble of Shadows ? albo kto kogo uosabia?

A.: Nie ma żadnej różnicy? Anna-Varney to SOPOR AETERNUS i SOPOR AETERNUS to Anna Varney... ? tak po prostu jest.

Zrozumienie Ensemble jest tutaj może już czymś trudniejszym, zwłaszcza, że nie mówię o tym otwarcie zbyt wiele. Wcześniej chciałam może tak zrobić, jednak potem naprawdę szybko musiałam stwierdzić, że sama rozumiem to właściwie wyłącznie w założeniu. Także mój kontakt z nimi jest zbyt intymny, święty (i zbyt subtelny), żeby przy każdej oferowanej okazji o tym paplać.

Q.: Wracając do twojego wyglądu zewnętrznego: biegasz na co dzień tak, jak znamy cię od dawna ze wszystkich ilustracji ? mnie trudno jest sobie wyobrazić, kiedy tak  wychodzisz na zewnątrz??!

A.:  Tak, to jest kolejny powód,  dlaczego nie opuszczam zbyt często domu. Czasami to jest  w rzeczywistości? trudne. Z innej strony reakcja ludzi zawsze wiąże się z tym, czym ty sama emanujesz, jest uzależniona od tego, jak ty się (chwilowo) czujesz. Do pewnego stopnia to jest więc kwestia osobistej, emocjonalnej formy w danym dniu.

Q.: Jednakże musisz przecież załatwiać tak banalne czynności, jak robienie zakupów, nieprawdaż? Chodzisz do supermarketu tak, jak wyglądasz na zdjęciach ? mogłabyś ubrać się zupełnie inaczej, żeby uniknąć reakcji ludzi? Jaki jest sposób reagowania ludzi, którzy cię spotkali? (jak opisałaś to z góry?)

A.: Co da odrzucenie moich ubrań, ha?! Ale teraz serio, ty wydajesz się tu nie rozumieć decydującego czynnika: dla osoby, która jest naprawdę ?mroczna?, nie ma takiej opcji! Kiedy wygląd zewnętrzny odpowiada wnętrzu,  wtedy ta osoba nie ma innego wyboru, niż ukazywać się tak, jak ona to robi? - jak wymaga tego cierpienie, ból. Naturalnie to obowiązuje wszystkich ludzi, jednakże od określonego stopnia do (duchowej-) udręki ?i/lub wrażliwości ? nie istnieje po prostu więcej możliwości przeciwstawienia się wewnętrznym pragnieniom. Po prostu dlatego, ponieważ samo doświadczanie bólu jeszcze tylko ogromnie wzmacniałoby się! Cierpienie jest tak wszechogarniające, że to musi zostać wyniesione na zewnątrz w jakiejkolwiek formie.

Dla człowieka, który przebywa tę drogę, jest ? szczególnie jeszcze podczas fazy bólu -  łatwo rozpoznać, czy inna osoba, która zachowuje się podobnie, tylko udaje, będąc taką? albo czy ona rzeczywiście rozpacza.

Kiedy wówczas rozpoczęłam ubierać się na czarno, to był stopniowy proces? nic, co wydarzyło się z dnia na dzień? - właśnie naturalny rozwój. W mojej izolacji miałam nieraz ślad wyobrażenia, że właśnie istnieje coś takiego, jak jakaś ?scena?, że długo wymyślało się różne nazwy dla tego ?zjawiska?. Kiedy później rzeczywiście skonfrontowałam to z ludźmi, którzy podobnie się ubierają i wyrażają, można sobie wyobrazić, jak wielkie było moje rozczarowanie? - ich zachowanie przecież nie było niczym więcej niż maskaradą, czystym efekciarstwem.  I to już początek całego poruszenia?

Ale ty chciałabyś przecież wiedzieć coś o reakcjach świata zewnętrznego. Więc, to jest cała paleta: od codziennych obelg (we wszystkich wyobrażalnych wariantach), z obrzucaniem śmieciami, opluwaniem, otrzymywaniem gróźb pobicia, rzeczywistymi pobiciami? etc. etc?

To wszystko jest bardzo trudnym doświadczeniem, jednak jego przebycie/przeżycie doprowadziło  niechybnie  transformację do skutku? - zyskało się na wewnętrznych siłach.

Q.: Wiem, że płeć sama w sobie nie odgrywa dla ciebie żadnej roli, ale urodziłaś się jako kobieta czy jako mężczyzna?

A.: Niekoniecznie zostanie to przeze mnie powiedziane,  ponieważ do niedawna moja własna seksualność, względnie brak jedności, odgrywały dla mnie bardzo dużą rolę. Krótko mówiąc, to było naprawdę mało przyjemne, czasami nawet pełne bólu. Ale tymczasem jest lepiej?

Q.:  Ponieważ chyba źle oceniłam sytuację ? wnioskowałam tylko ze starszego wywiadu wypowiedź tego rodzaju (tak to interpretowałam) ? jednak ostatecznie znowu nie odpowiedziałaś jednoznacznie na pytanie, które ? jak sądzę ? zastanawia wielu ludzi. Anna Varney jest więc męska czy kobieca?

A.: Urodziłam się w tej inkarnacji jako chłopiec?

Q.: Jak można sobie wyobrazić dzień z życia Anny Varney?

A.: (?)

Q.: Jaki jest twój największy cel?

A.: Inspiracja? - tak, babe!

Q.: Wierzysz w Boga?

A.: Myślisz o ?Złotym głosie z Pragi??

[po niemiecku ? Bóg to ?der Gott? ?Anna ironicznie nawiązuje tu do Karela Gotta]

Q.: Nie, myślę o tamtym opisie chrześcijańskiego boga, który otacza nas w zachodnim świecie i panującym tam chrześcijaństwie.

A..: Nie, nie podzielam tej wiary.

Q.: Dlaczego nie występujesz na żywo z Sopor Aeternus? Można by
przecież stworzyć z Ensemble of Shadows bardzo dobrą wizualnie i akustycznie inscenizację??


A.: Obawiam się, że zaszło tu małe nieporozumienie, ponieważ Ensemble nie ma nic wspólnego w naszych nagraniach z muzykami grającymi gościnnie, ponieważ to, przeważnie bez spostrzeżenia, pozostaje pod wpływem Ensemble.

Nie widzę jednak potrzeby powtarzania muzyki, wyłącznie w celu rozrywki dla jakiś ludzi, których przecież nigdy nie poznam.  Dlaczego powinnam wszystko to odrzucić?

Q.: Mam na myśli muzyków? pomyśl, to byłoby zrozumiane! Mimo to ? motywy mogłyby być takie: pieniądze, nowe doświadczenia, kontakt z ludźmi, którzy  interpretują twoje dzieła?!
Ale temat imprez: jak sądzisz, czy ludzie tańczą na dyskotekach do twoich utworów? Lubisz dyskoteki i co sądzisz o ?Mrocznej scenie??


A.:  Nie tworzę muzyki tanecznej, ale kiedy ktoś chciałby/może tańczyć do SOPORA, wówczas jest to przecież bardzo piękna sprawa.

Q.: Lubisz wywiady?

A.: Ku własnemu zdziwieniu stwierdziłam, że niektóre wywiady rzeczywiście lubię. Interesujące pytania, które zmuszają mnie, w każdym przypadku do udzielania szczerych odpowiedzi,  pewne rzeczy często są dokładnie analizowane. Pytania, które w ogóle nie wynikają z własnej inicjatywy, mogłyby w ogóle nie być mi zadawane albo niekoniecznie chciałabym je otrzymywać.

Q.: Chcesz albo możesz się jeszcze czymś z nami podzielić?

A.: Hm, może tyle:

Próbuj ciągle być prawdziwym, ponieważ zawsze kiedy dziecko kłamie, ginie część świata, która umiera przy każdym kłamstwie wraz z częścią ciebie.
Zapisane

Denn Euer Lied erfüllt mein Herz,
Weiss ich auch nicht warum...
Strony: [1]
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Powered by SMF 1.1.8 | SMF © 2006-2008, Simple Machines LLC | Kontakt z administracją