Bohaterowie ostatnich 30 dni:
1. SOPOR AETERNUS – nawet nie wnikam dlaczego, jak znajdę właściwe słowa [mam nadzieję że znajdę i że niebawem] to coś podrzucę we właściwym vontq.
2. BLACKFILM – [S/T]ara rzecz a cieszy… udało mi się zdobyć reedycję po latach…jeśli ktoś jara się stylistyką wyznaczoną przez dobrą szkołę collage-samplingu lat 90 [vide FSOL, AMON TOBIN] to rzecz całkiem przyjemna [polecam miłośnikom Perdition City // ULVER lub In Finite // BROADWAY PROJEKT]
3. ULVER – Wars of The Roses. Kolejna cudowna rzecz Norwegów. Spośród Blood Inside i Shadows of The Sun wybrałbym chyba tę, jako że w zajmujący sposób ewokuje najlepsze patenty dwóch wyżej wymienionych nie będąc ani zbyt „nachalną” [Blood…] ani zbyt „nieśmiałą” [Shadows…] jednocześnie stanowiąc „twórcze rozwinięcie” „Quick Fix…ep”. Mówiąc „twórcze rozwinięcie” mam na myśli lata świetlne dzielące choćby dla przykładu AST2S i HYSTG?
4. ROSA CRUX – Lvx In Tenebris Lvcet [CD/DVD] – musiało się znaleźć jako przykład, że w przyrodzie jednak nic nie ginie
– i tak mamy tu przykład dawno wyprzedanego nakładu, gdzieniegdzie nadarzających się okazji kupna „factory sealed” od 50E w górę… a mi się udało
ustrzelić gnidę po bożemu za 30E
z kosztami przesyłki z ojczyzny Mozarta i Hitlera i teraz jestem zwyczajnie happy.
5. SEPTIC FLESH – The Great Mass [
Burżuj Edyszyn = 2CD+DVD+ArtBook] Dlaczego wspominam o edycji? Dlatego, że nawet na tym poletku wszystko jest megalepiej niż u bufonów z Norwegii; wiadomo których. Muzycznie? Najlepiej zbadać na własnej tkance, ale w dupę kopie fajnie i konkretnie.
6. JAMIE WOON – Mirrorwriting – pomimo użycia pokrewnych Jamesowi Blake’owi środków wyrazu [(post)dubstep] album pop bardzo konkretnie mieszający na salonach choć z drugiej strony zdecydowanie biegunowy w stosunku do Blake’a bo wyalienowany inaczej [czyt. w ogóle
], niewiarygodnie oczywisty, wręcz olśniewający lekkością, bogactwem producenckich smaczków [ależ zdziwka: toć tu nawet BURIAL wymiata]. Najbardziej jednak nie ogarniam tu tego jak – tak zupełnie po prostu – można umieć śpiewać. Dowód: kanał JW na youtube: występ live [zwłaszcza w opustoszałym klubie] mnie sonicznie rozpieprza.
Tyle.