…czyli jednak jest tak jak podejrzewałem… ostatnie dokonania AVC gościa przybiły. Tak jak pisałem nie ogarniam kolesia, jego odczuć względem TOTG i związanych z tym „manewrów”, ale chyba tak naprawdę nie muszę tego rozumieć.
To jest w sumie jego subiektywna i pewnie ważna / „honorowa” dla niego sprawa. Zupełnie na tożsamej zasadzie jak moje odczucia względem rzeczonej wyżej trylogii.
Myślę, że większość z nas zgodzi się ze mną, że w każdym osobnym przypadku chodzi jednak o subiektywną opinię / wrażenie, jakie dany album [czy cokolwiek innego] powoduje przede wszystkim „dla mnie samej/samego”; czyż nie
Charlotte wkleiła cytat z facebooka i prawdę powiedziawszy nadal ciężko mi ogarnąć, co koleś miał na myśli? Czy to miała być niby zgrabna parafraza, bo wyszła raczej niezbyt górnolotna metafora
WTF is „perfumed album”? Tzn. co: za
„mientki”? za „dopracowany”? za „wypieszczony”, za „komercyjny”? że niby „pusty emocjonalnie”
Dobra zostawiam temat, bo za moment zacznę zaprzeczać samemu sobie…
Może faktycznie jest tak jak pisze Charlotte, że to jego „perfumed letter” wylądował w koszu?
Foch z pewnością też tu występuje, ale co ma począć biedny
"mortal boy" kiedy nawet
"bogini" też puszcza fochy na każdym fejsowo-blogowym kroku.
Na koniec osobista dygresja: ostatnie niepowodzenia związane z wywiadem.pl spowodowały tylko, że nauczyłem się separować AVC od SA co w praktyce daje mi nadal możliwość obcowania z kapitalną muzą [także w przyszłości mam nadzieję
], natomiast AVC do doskonałości trochę jednak brakuje…
Amen.