Cytacik z mojego bloga
:
Płyta jest z pewnością "powrotem do korzeni", czyli zgodnie z założeniami. Fajnie, że AVC zrezygnowała z rozbudowanej ścieżki dźwiękowej (która była wręcz barokowa), na rzecz pojedynczych instrumentów smyczkowych, dużej ilości klawesynu oraz różnego rodzaju instrumentów perkusyjnych. Było chyba też trochę dętych, ale w niewielkich ilościach i nie we wszystkich utworach.
Ogólne wrażanie po przesłuchanu mam bardzo dobre. Wszystkie piosenki akustycznie pasują do siebie (co do tekstów, to jeszcze za bardzo się nie zagłębiałam, ale zamierzam się za to zabrać w najblizszym czasie :> )
Ogólnie płytę uważam za udane zakończenie trylogii