Jak pisałem wcześniej dla mnie rok 1952 jest również wielce wątpliwy. Podawałem ewentualnych kandydatów na „rówieśników” Anny [vide post z 23.09.2011r.]. Ludzie związani ze sceną, która w tamtych czasach jako raczkująca, rzadko posługiwała się określeniami typu „dark/ wave/ gothic/ independent/” a także ci związani z nurtem synth-pop/ new romantic, to osoby, których rok urodzenia w starszych przypadkach sięga roku 1955 [OCZYWIŚCIE zdarzają się starsze wyjątki], a w młodszych 1965. [przy zastosowaniu „dekadowego” uproszczenia]. Więc mamy niejako pierwszy argument przeciw liczbie 1952.
1953? IMHO: Zmyłka jakich Varney stosował wiele, lub zwykła literówka bo miało być 1952 [choć raczej literówkę poprawiłby, a może specjalnie nie? Więc znowu kanał.]
Jeśli już o zmyłkach mowa: też kiedyś pisałem o tym, ale teraz powtórzę: LCdE – Leeches & Deception:
“...The white-haired, bearded monk was in his forties I believe...- that's 4 and 0 for the earthen sphere...” czyli chodzi o nie gościa, który jest w swych latach czterdziestych a wręcz o czterdziestolatka [tak tak AVC to inż. Stefan Karwowski
]. Do czego w ogóle dążę? Oczywiście do wydanego 3 lata później LFdM i cytowanego ostatnio Shave if You Love Me:
„...we're fifty something, well-aged wine...” To co? Biorąc pod uwagę eLeFdeeMową datę 1952 i rok wydania obu płyt okazuje się, że AVC w ciągu 3 lat dzielących albumy przybyło AVC kolejnych 15? Fakt faktem cytowany wers pozostaje w zgodzie z prezentowaną datą [bo AVC pozuje tu na 55-latka], ale... ...litości jak dla mnie - AVC ewidentnie wpuszcza nas w kanał. Zawsze ktoś może powiedzieć, że Leeches może być starym niewykorzystanym wcześniej tekstem, lub opisywać metaforycznie sytuację z przeszłości, którą autor opowiada dopiero w 2004. Faktycznie MOŻE.
Co zatem jest prawdopodobne. Mnie pytacie? Naprawdę?: OK. cofnijmy się do listy pionierów bardziej „mrocznych” odmian muzyki.
Ian Curtis/JOY DIVISION - 1956
Robert Smith/THE CURE - 1959
Andrew Eldritch/SISTERS OF MERCY - 1959
Peter Murphy/BAUHAUS - 1957
ROZZ WILLIAMS/CHRISTIAN DEATH - 1963
Olivier Tarabo/ROSA CRUX - ok. 1961-2
Na końcu NAPRAWDĘ nieprzypadkowo umieściłem TĘ dwójkę: Rozz’a chyba tłumaczyć nie muszę, prawda?; ale ROS’ę już chyba tak: Olivier Tarabo został kiedyś zapytany czy kiedyś osobiście poznał/spotkał się z AVC? Jego reakcja wzbogacona w bardzo wymownego emotikona była wypowiedzią w tonie: „To jest rzecz, którą wolałbym zachować dla siebie” [no już widzę jak tu KTOŚ mi wyjeżdża z txt: „HAHA mówiłem, że Varney to zwykły wujek, którego mijamy na ulicy”]
.
Nie sądzę, że Varney jest starszy niż panowie z listy [zwłaszcza dwaj ostatni – intuicyjnie czuję, że to rówieśnicy] Więc Varney, powołując rok 1952, robi nas w wała o jakieś 10 lat.
Odrobina prywaty: rozmawiałem ostatnio z damant’em, któremu niedawno zdarzyło się dostrzec STARY [w sensie opatrzony/znany = żadne odkrycie], ale trudny do podważenia dowód. Wywiad z okolic 1992 roku, w którym Varney mówi, że xxx lat spędził „tak”, yyy - „siak”, a zzzz – „srak” = około 30 lat [Sorewicz, z pamięci piszę i nie chce mi się szukać ani sięgać po LaCSiD digibook]. Więc: 1992 – 30 = 1962. Żeby jednak nie było za łatwo, w innym wywiadzie miesza nam Marcus Stiglegger [ur. 1971!], który na wspomnienie dawnej współpracy z AVC podaje fakt, że OBAJ byli wtedy bardzo młodymi ludźmi i mieli po 20[parę] lat. Czyli co np. 1972? Kurde...chyba jednak nie…bez przesady?!
Joachim Luetke [ur. 1957] wypowiadał się niegdyś o AVC w samych superlatywach. Najdelikatniej rzecz ujmując. I wiecie co?: choć w moich oczach bardzo średni z niego „rzemieślnik” to trudno mi uwierzyć, że „uwiodła” go o 15 lat młodsza siksa.
Ale cuda się zdarzają i dla przykładu: Horn [ur. 1949] już ponad 25 lat jako DIENE LAKAIEN „kręci lody” z Veljanovem [ur. 1965] młodszym o 16 lat!
Co by tu jeszcze?.....
AHA! COVERY! – o tym kiedyś też pisałem w swych mrocznych początkach na forum. Fascynacje młodości Varneya to lata 70 [dopiero na HYSTG? na warsztat wzięto lata 80/90 nawet!]. Z kolei ludzi urodzonych w latach 70?: przeważnie 80 z [w zależności od umiejscowienia w dekadzie] lekkim przesuwem w stronę lat 90 [pytanie: o której „młodości” mowa?
]. Więc umiejscowienie AVC w latach 60 [początek] wydaje się być znowu prawdopodobne.
Z innej mańki: pamiętamy zdjęcia AVC z Holgerem [zakładam że pamiętamy, sorry nie nudzę się w tym momencie aż tak żeby je po sieci szukać
]. Jak na nie patrzę to przypomina mi się charakterystyczna dla subkulturowych „pionierów” sceny niechęć do szufladkowania ich w kręgu obrastającego w piórka popularności terminu „goth”. Tamci ludzie [siłą rzeczy będący dziś już w dosyć zaawansowanym wieku] zdawali się przywiązywać wagę do bardziej „korzennych” rzeczy, na których wyrośli. Ostatecznie w ramach kompromisu godzili się na około wave’owe klimaty. Varney z Holgerem swoim image’em idealnie wpasowują się w tamten trend [choć po prawdzie to Holger prezentuje się na nich
NAPRAWDĘ młodo].
A kasety/samplery, na których publikowane były pojedyncze utwory SOPOR? A tracklista Jekura CD? Wszystko dosyć specyficzne. Spora część kapel już dziś nie istnieje, lub pisze bardziej „do szuflady”. Spora część ustępowała już w tamtym czasie rosnącej w siłę nowej fali goth, więc siłą rzeczy była albo przebrzmiała, lub - co ładniej brzmi - passe
. Ale w przypadku Jekury nie mogę oprzeć się wrażeniu, że o trackliście decydował sam Varney? Czy mogło chodzić o melomańskie / „zawodowe” sympatie, lub jakieś „powinowactwo dusz”?
OK, ponieważ weszliśmy właśnie na „poziom alchemiczny”: niektóre „solówki” AVC [eg.: Hearse-shaped Basins.../LCdE; Urine Song/AST2S; The Angel of.../HYSTG?; To Walk Behind.../COTC] mają tak poukładane nutki, że... albo jest on domorosłym geniuszem czującym klimat lat przeszłych, albo po prostu to lepiej czuje bo to PAMIĘTA i zęby na tym zjadł. Czyli jednak może stary z niego rzmieślnik?
Ok. może starczy. Na koniec odniesienie do Hajasza, który zadał sobie trudu i trochę jak sam twierdzi posiedział i poszperał. Faktycznie wydawanie demo/pierwszej płyty w takim wieku to...N.I.E.P.R.A.W.D.O.P.O.D.O.B.N.E. Mniej więcej o tę samą wątpliwość chodziło mi, kiedy pod wielokrotnie powoływanym dziś postem z 23.09.2011 zadałem pytanie:
Aniu gdzieś TY była / co robiła kiedy Cię nie było?Chyba też nie pozostałbym sobą, gdybym na zakończenie się nie przyp........ Trochę nie trafia do mnie argument o kondycji wokalnej. Mick’owi Jagger’owi to chyba tylko ultrafani są w stanie zarzucić jakieś „obniżenie lotów”
, ale tak poza tym to koleś wydaje się dawać radę [przynajmniej na moje laickie ucho]. Wracając jednak do AVC: Faktycznie wokalne sztuczki nie są raczej osiągalne dla starych ludzików. Pytanie poboczne ile w tym studyjnej woltyżerki
Natomiast czasem o niektórych walorach wokalu decyduje przede wszystkim jego naturalna barwa, a tę Varney ma z pewnością charakterytyczną. Podobnież jak Genesis P. Orridge, któremu na marginesie, stuknęła w zeszłym roku 60 albo Mario Panciera/DEVIL DOLL – ten około 50, lub powoływany wyżej Olivier Tarabo/ROSA CRUX – również około 50. Nie mówię, że Ci dwaj mają podobny głos do Varneya, tylko, że mają SWOJĄ BARDZO CHARAKTERYSTYCZNĄ, i - jak często okazuje się - odbieraną jako NIEMĘSKĄ barwę vel manierę.
Ponieważ chyba nieco spadłem z kursu… …RESUME: 1952/3 z pewnością NIE. + 10/12 bardzo TAK.
Czekam na opinie „za” lub „przeciw”.
PZDR.
UPD8: Ponieważ jak wspomniałem szczerze wątpię by okładka książeczki do LFdM była wiadomością o prawdziwym roczniku Varneya, tak samo wątpliwym jest dla mnie wpis z tego roku na Fejsie z 8.02. kiedy to AVC podało ten dzień jako dzień swoich urodzin [tożsamy z dniem urodzin Juliusza Verne'a]. Więc niby 8.02.1952? Słabe "media" wybiera Anka do komunikowania dosyć istotnych faktów na swój temat....?